Większość dzieci przechodzi bunt dwulatka. Rodzice rozkładają ręce i nie wiedzą – co począć? A okazuje się, że można zaradzić „szałowi” swojego potomka.
Krzyczące, płaczące, kąpiące dziecko, które kładzie się na podłogę w sklepie, chodnik i gdzie tylko się da? Wszyscy patrzą, niektórzy kręcą głowami, inni komentują, a jeszcze inni oddychają z uglą, że nie tylko oni muszą się mierzyć z czymś takim jak bunt dwulatka.
Bunt dwulatka – to normalne?
Okazuje się, że złość dziecka, jego krzyk, tupanie, kopanie itp. jest naturalnym rozwojem. Dziecko w wieku około 2 lat (czasem ma 18 miesięcy a czasem 2,5 roku) zaczyna się powoli usamodzielniać. Wielu rodziców nazywa wówczas swojego potomka „zosią samosią” i coś w tym jest. Maluch chce samodzielnie się ubierać, rozbierać, jeść i robić mnóstwo innych czynności, a jednym z częściej powtarzanych przez niego sformułowań jest „ja siam!/siama!”. Każda oferta pomocy rodzica może zakończyć się istną awanturą, krzykiem, tupaniem i niepohamowaną złością.
Jest to też okres, gdy dziecko świadomie używa słów „tak” i „nie” ( i tego drugiego używa z niewiadomych przyczyn dużo częściej). I nie ma co ukrywać – dla rodziców jest to test na opanowanie i spokój, bo tylko on może tak naprawdę pomóc.
Co robić?
Jeśli dziecko się buntuje, to trzeba racjonalnie podejść do tematu. Nie wolno krzyczeć na dziecko w chwili, gdy się złości – to pogarsza sprawę. Maluch jeszcze bardziej się stresuje i zamiast go uspokoić – mamy zupełnie odwrotny efekt.
Przede wszystkim rodzic musi nauczyć się cierpliwości. Dziecko chce się uczyć, wiadomo, że samodzielne ubieranie się może mu zająć więcej czasu, ale warto na to pozwalać. Okazuje się, że po wielu próbach będzie mu to szło coraz sprawniej. Dlatego, jeśli gdzieś się wybieramy, może lepiej zacząć się szykować nieco wcześniej. W ten sposób unikniemy nerwowych sytuacji.
Można także spróbować przewidywać zachowanie swojego potomka. Przecież nikt nie zna go tak dobrze jak rodzice. Wiadomo, że jeśli nagle przerwiemy zabawę – będzie płacz. Dlatego eksperci zalecają, by nie dawać dziecku zabawek przed planowanym wyjściem z domu. To tylko je rozdrażni. Trzeba też umiejętnie przekonać malucha do wyjścia np. opowiadać, że zaraz będziemy wspólnie jechać samochodem/autobusem itp. i co się będzie wówczas działo.
Warto także informować dziecko o tym, co będziecie robić, np. „zaraz pojedziemy do sklepu” lub „za chwilę będziemy się ubierać”, wówczas maluch będzie przygotowany na zmianę wykonywanych czynności. Wtedy bunt dwulatka może nie wystąpić. Gdy dziecko odpowie ci „nie chcę” – nie złość się, ale porozmawiaj, zapytaj o powód, zachęć do zmiany decyzji. Ogranicz też mówienie słowa „nie”, pamiętaj, że gdy powtarzasz „nie ruszaj”, dziecko zakodowuje sobie „ruszaj”. Dlatego postaw na bardzo proste i klarowne komunikaty, które dziecko zrozumie bez problemu.
Nie szarp, nie wyśmiewaj i nie krzycz
Gdy dziecko wpada w szał – nie szarp go. Dużo bardziej pomoże przytulenie i spokojna prośba, by maluch wyjaśnił Ci – co się dzieje. Przytulenie może zdziałać prawdziwe cuda. Pod żadnym pozorem nie wolno wyśmiewać się z potomka „ale z ciebie beksa”, „ale wstyd przynosisz”, wówczas zaniżamy samoocenę dziecka i wyrządzamy mu tak naprawdę krzywdę. Takie słowa z pewnością nie sprawią, że synek lub córka przestaną płakać.
Eksperci zachęcają rodziców, by pozwolili 2-latkom podejmować niektóre, proste decyzje np. jaką bluzeczkę woli (jak chce z misiem, niech będzie z misiem, to nic, że nie pasuje do spodni). W przypadku, gdy maluch chce założyć brudne ubranie, warto zachęcić je najpierw do wspólnego uprania.
Także – cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Dzięki niej możemy uspokoić dziecko i łagodniej przetrwać bunt dwulatka.